Smutno coś. Nie mam humoru, masakra. Radość ze mnie ucieka.
Observes
środa, 26 października 2016
niedziela, 4 września 2016
Totally weak...
Witam. Niestety, nie dałam rady wczoraj pojechać do tego schroniska... Strasznie źle się czułam, ledwo co przetrwałam ten weekend jakoś. Tak bardzo chciałam tam jechać. Mam nadzieję, że w następną sobotę tam się wybiorę, bo spotkania są co weekend. Co u mnie? Oprócz tego, że ten weekend był jednym z moich najdziwniejszych i najgorszych, to teraz w miarę lepiej się czuję. Leżąc prawie cały dzień bez życia w sobie, posegregowałam prawie wszystkie zdjęcia na laptopie. Jeszcze trochę mi zostało, lubię jak mam porządek w laptopie, w pokoju niekoniecznie, haha. A, że tak chaotycznie wszystkie pliki powrzucałam, bo poprzedni komputer musiałam oddać to trochę odwlekałam te segregowanie plików. Nie wiem, czy wy też nie cieszycie się, że jutro już poniedziałek? Ja czuję wstręt do tego dnia, a fakt, że mam jutro paskudne lekcje, jeszcze bardziej się przyczynia do mojej nienawiści do tego dnia tygodnia. Tak, to chyba na tyle, mam nadzieję, że w końcu trochę lepiej się poczuję, na tyle lepiej, żeby coś ciekawego zdziałać tutaj. :D Pozdrawiam!
PS. Zastanawiam się, czy nie zrobić sobie ponownie 'snake bites', strasznie mi się podobają takie kolczyki w wardze. :D
2k14 |
piątek, 2 września 2016
First day in school after holidays
Witam, mój dzień w szkole nie był taki zły. Wiadomo, sprawy organizacyjne, ale też fakt, że dzisiaj miałam 4 lekcje tylko, sprawił iż ten dzień stał się do zniesienia na luzie. :) Dużo się nie wydarzyło, no oprócz dziwnych spekulacji nauczycielki od geografii odnośnie mnie i kolegi z klasy, ale podeszłam do tego z humorem, nic nie miało prawa popsuć mi tego dnia. :) Jestem szczęśliwa. Ogólnie jestem pozytywną osobą, lubię eksperymentować ze wszystkim. Dzisiaj, dla przykładu, pomalowałam swoje oczy w stylu jaki kocham, mrocznie, czarno. Tak, uwielbiałam być takim 'emosem', nawet jeśli innym to nie pasuje, liczy się to, jak ja się czuję z samą sobą. Notkę dodaję dosyć późno, bo dzisiaj miałam sporo do zrobienia w domu. A jutro czeka mnie interesujący dzień, bo pojadę na spotkanie wolontariuszy w schronisku "Dobra Nadzieja", w pobliskiej miejscowości, wraz z koleżanką. Nie mogę się doczekać. Schronisko oczywiście jest dla zwierząt, zapisałam się tam, bo wraz z koleżanką poczułyśmy potrzebę, by pomagać bezbronnym stworzeniom. To na tyle, jutro zdam relację, jak wyglądał dzień w schronisku dla zwierząt. Także, nie kupujcie - adoptujcie.
A tymczasem podrzucam moje zdjęcie z dzisiaj i żegnam się z Wami! Pozdrawiam :)
A tymczasem podrzucam moje zdjęcie z dzisiaj i żegnam się z Wami! Pozdrawiam :)
czwartek, 1 września 2016
Come back to school... again.
Witam! Jak tam po rozpoczęciu roku szkolnego? U mnie dosyć spoko, ale jak zwykle było tak duszno na sali gimnastycznej, że masakra. Szkoda, że w tej ostatniej klasie nie jesteśmy w pełnym składzie. Cóż, bywa i tak, niestety. A Wy? Pisaliście komisy, albo coś w tym stylu? Ja na szczęście w ostatniej chwili wywinęłam się z pisania egzaminu komisyjnego, z matematyki rzecz jasna. Pamiętam jak czerwiec był dla mnie okropnym miesiącem... Tyle zakuwałam matematykę, żeby zdać bez problemu... A mogłam iść w tym samym czasie na prawko, ale... szkoła była ważniejsza. Teraz też jest, bo muszę przyłożyć się do nauki, do matury, niż iść na kursy do prawa jazdy. Co do dzisiejszego dnia... Gdyby nie fakt, że to początek szkoły i koniec przez jakiś czas spokoju od wszystkiego, to dla mnie udany dzień... No oprócz mojego niefortunnego wpadnięcia w zadek dosyć potężnej kobiety przy tablicy ogłoszeń w szkole... Eh, kolega, prawie się popłakał ze śmiechu, a ja w sumie też, ale odczułam okropne zażenowanie zaistniałą sytuacją. No, a jak było po wszystkim to z koleżanką i kolegą z klasy poszliśmy na piwo. Byłam dumna, że mogę użyć swojego dowodu w końcu :D Bardzo fajne uczucie... hehe. Ale to tylko teraz tak się jaram, wkrótce w ogóle zapomnę, że stara jestem... No nic, to chyba wszystko, na razie takie posty, a nie inne, bo jeszcze spraw z komputerem nie załatwiłam do końca. W sensie, że miałam taki komputer na okres szkoły, ale, że kupiłam laptopa, to muszę teraz z tamtego komputera tutaj rzeczy powrzucać i oddać go po prostu. Także, zdjęcia będą, spokojnie, ale nie teraz, muszę wszystko ogarnąć. Trzymajcie się!
środa, 31 sierpnia 2016
Last day of holidays
Witam! Dzisiaj ostatni dzień wakacji. Spędziliście go dobrze? Ja spotkałam się dzisiaj z przyjaciółką na piwko (bo w końcu mogę :D). Ogólnie mogę powiedzieć, że gdybym mogła jeszcze cofnąć czas, to chciałabym to zrobić. Tyle rzeczy się wydarzyło. Poznawanie nowych ludzi, miejsc... Fajna sprawa, chociaż zbyt daleko nie wyjeżdżałam w tym roku. :) Cieszę się teraz ze wszystkiego, nawet z tego, że jutro jest rozpoczęcie roku szkolnego. W końcu zobaczę znajomych ze szkoły. Ostatni rok mi został takiej jakby wolności... Chociaż co to za wolność, jak w maju czeka na mnie matura. Ale, dam radę! Nie ma innej opcji. Na razie taki krótki post, bo teraz uciekam jeszcze na spacer, a potem muszę przygotować ubrania na jutro. Trzymajcie się! ;)
picture for attention |
wtorek, 30 sierpnia 2016
Pelnoletnosc
Wczoraj były moje osiemnaste urodziny. Spędziłam je dobrze, bo z wyjątkową osobą. Kupiłam sobie laptopa, ah, w końcu jakiś mój dobry sprzęt. Przy wyborze pomógł mi mój najlepszy przyjaciel :) Cieszę się. W sobotę zorganizowałam osiemnastkę. Było bardzo pozytywnie. Niczego nie żałuję, jeśli mogłabym powtórzyć ten dzień to oczywiście bym go powtórzyła nic nie zmieniając. :) Szkoda tylko, że wszystko co dobre - się szybko kończy. Ale najważniejsze, że wspomnienia pozostają. Wkręciła mi się pewna piosenka, a dokładnie All that remains - What if I was nothing, Jest dość melancholijna, ale mimo to, mówi o miłości. Chyba się zakochałam, tzn w piosence też, ale w pewnej osobie. Zobaczymy, cieszę się też, że mam chęć udzielania się na tym blogu, kochałam to robić. Myślę, że teraz blog zatętni życiem, tak jak mój poprzedni parę lat temu.
I tym miłym akcentem, żegnam się z Wami :)
I tym miłym akcentem, żegnam się z Wami :)
piątek, 27 maja 2016
Nobody's hero
Dzisiaj mam zajawkę, żeby coś tu napisać. Mój blog, piszę kiedy chcę, heh. Jestem przeładowana pozytywną energią, a to za sprawą, że jutro wyjeżdżam na cały dzień. Cieszę się jak głupia. Spotkam się z równie pozytywną osobą, jak ja. Miło spędzę ten dzień, jestem pewna. Ogólnie teraz jest ten cały długi weekend, trochę poleniuchowałam w domu, ale w sumie mogłam jakoś odpocząć chwilowo od szkoły. Trzeba poprawiać oceny i się wyciągać w górę, niedługo zakończenie. Chociaż dla mnie - oceny to oceny, nie znaczą nic o człowieku, a tylko o tym, jak się uczył niepotrzebnych rzeczy i czy w ogóle się ich uczył. Po tym nigdy nikogo nie oceniałam. Może dlatego, że należę do tych zbuntowanych osób. Skaczę z tematu do tematu, ale co mi tam. Za równe 4 miesiące będę wyprawiać 18stkę, chociaż urodziny mam (29.08), ale wtedy weekend wypada, także tego. Wkroczę w dorosłość, buahaha ale wcale się taka dorosła nie czuję, kolejna cyfra do przodu. Ostatnio z moimi przyjaciółmi pogrywam w "Don't starve together". Podoba mi się klimat tej gry, bardzo zbliżony do Tima Burtona, za co właściwie ją polubiłam. :)
Ogólnie to trochę się zmieniłam, z czarnych jak mrok włosów przeszłam w taki nawet jasny brąz. Chociaż znając mnie, to w wakacje albo całkowicie na blond albo na czarno. Kontrasty u mnie skaczą, hehe, albo myślałam też nad czarnymi włosami z krwistymi końcówkami, to by było coś! Trzeba będzie coś wykombinować. Znowu słucham Black Veil Brides, po dosyć długiej przerwie, chociaż było to zamierzone, bo po ponownym odsłuchaniu piosenek - wszystkie emocje pozytywne wróciły, ah te moje lata młodości sprzed 3 lat (haha, żartuję, nadal jestem młoda).
Cieszę się, że mogłam trochę pozytywnej energii swojej wylać tutaj, przecież od tego mam swojego bloga. :) Pozdrawiam czytających!
Ogólnie to trochę się zmieniłam, z czarnych jak mrok włosów przeszłam w taki nawet jasny brąz. Chociaż znając mnie, to w wakacje albo całkowicie na blond albo na czarno. Kontrasty u mnie skaczą, hehe, albo myślałam też nad czarnymi włosami z krwistymi końcówkami, to by było coś! Trzeba będzie coś wykombinować. Znowu słucham Black Veil Brides, po dosyć długiej przerwie, chociaż było to zamierzone, bo po ponownym odsłuchaniu piosenek - wszystkie emocje pozytywne wróciły, ah te moje lata młodości sprzed 3 lat (haha, żartuję, nadal jestem młoda).
Cieszę się, że mogłam trochę pozytywnej energii swojej wylać tutaj, przecież od tego mam swojego bloga. :) Pozdrawiam czytających!
Taka tam ja ;d |
czwartek, 4 lutego 2016
W kawałkach...
Witam.
Jak zwykle często się tutaj nie udzielam, aczkolwiek w końcu coś trzeba napisać. Mamy luty, tak, systematyczność i ja nie idą ze sobą w parze. Chociaż, muszę przyznać, że teraz będę częściej. Mam w końcu komputer, na którym można w końcu coś zrobić, a nie trzymać zdjęcia...
Życie...
Czy aby na pewno każdy je docenia? W pośpiechu codzienności zapominamy o najważniejszym - żeby żyć, tak żyć, by coś z tego pamiętać, a nie tracąc czas, na nic nierobieniu. Uwierzcie mi (bo zakładam, że ktoś to czyta), wiem z własnego doświadczenia. Żałuję, traciłam czas... Nic nie robiłam, nadal pragnę to zmienić. Blog miał być częścią mego życia, sensem... złotym środkiem. Niestety, ostatnie wydarzenia zachwiały mną fizycznie i psychicznie. Stąd pierwsze pytanie w tych wypocinach. Zwracając uwagę na samo pojęcie życia... Rodzimy się i umieramy, od nas zależy co będzie pomiędzy. MAMY JEDNO ŻYCIE. Trzeba szanować zdrowie, wiadomo... każdy ma jakieś złe nawyki... zalecam (razem ze mną), żeby zmieniać wszystko na lepsze od dziś, nie od jutra, od poniedziałku, za rok... Dzisiaj, teraz.
Nie wiem co chciałam osiągnąć tym, co napisałam wyżej. Powiem, że lepiej się czuję. Mimo, że moje życie jest w kawałkach... Wszystko się tak popsuło, że nie wiem co mam dalej zrobić. Choroby... rozstania, powroty... a wkrótce i szkoła...
Dobranoc.
Jak zwykle często się tutaj nie udzielam, aczkolwiek w końcu coś trzeba napisać. Mamy luty, tak, systematyczność i ja nie idą ze sobą w parze. Chociaż, muszę przyznać, że teraz będę częściej. Mam w końcu komputer, na którym można w końcu coś zrobić, a nie trzymać zdjęcia...
Życie...
Czy aby na pewno każdy je docenia? W pośpiechu codzienności zapominamy o najważniejszym - żeby żyć, tak żyć, by coś z tego pamiętać, a nie tracąc czas, na nic nierobieniu. Uwierzcie mi (bo zakładam, że ktoś to czyta), wiem z własnego doświadczenia. Żałuję, traciłam czas... Nic nie robiłam, nadal pragnę to zmienić. Blog miał być częścią mego życia, sensem... złotym środkiem. Niestety, ostatnie wydarzenia zachwiały mną fizycznie i psychicznie. Stąd pierwsze pytanie w tych wypocinach. Zwracając uwagę na samo pojęcie życia... Rodzimy się i umieramy, od nas zależy co będzie pomiędzy. MAMY JEDNO ŻYCIE. Trzeba szanować zdrowie, wiadomo... każdy ma jakieś złe nawyki... zalecam (razem ze mną), żeby zmieniać wszystko na lepsze od dziś, nie od jutra, od poniedziałku, za rok... Dzisiaj, teraz.
Nie wiem co chciałam osiągnąć tym, co napisałam wyżej. Powiem, że lepiej się czuję. Mimo, że moje życie jest w kawałkach... Wszystko się tak popsuło, że nie wiem co mam dalej zrobić. Choroby... rozstania, powroty... a wkrótce i szkoła...
Dobranoc.
Subskrybuj:
Posty (Atom)