Boże, ostatnio w moim życiu było dużo zmian, aż za dużo. Miałam bardzo
dużo problemów i smutnych chwil, popadałam w depresję, ale jakoś się
próbuję z tego wyrwać. Chcę coś pisać na tym blogu, może po prostu wylać
parę słów do internetu... Na to wygląda. Jestem często smutna, boję
się, że ludzie, którzy są dla mnie ważni tak po prostu znikną z mojego
życia. Boję się samotności, raz już to przeżyłam, wtedy zamknęłam się w
sobie. Nie chcę, żeby było jak w powiedzeniu "historia kołem się toczy".
Najbliższa mi osoba nie do końca jest ze mną szczera, chociaż za parę
godzin wszystko ma się wyjaśnić. Nienawidzę być oszukiwana, chociaż sama
nie byłam święta, ale się chociaż staram. Nie wiem czy spoważniałam,
raczej się wyciszyłam. Chciałabym powrócić do roku 2013, to był
wspaniały okres w moim życiu, mimo, że miałam 15 lat, ale ten rok będę
miło wspominać. Końcówka 2014r. była tragedią, ponieważ zły los kazał mi
się troszkę usamodzielnić i wzbudził empatię do innych ludzi.
Nienawidzę szpitali. Święta też nie były dla mnie wesołe, ani nawet
bogate. Zastanawia mnie, dlaczego ludzie w moim wieku tak narzekają na
swoich rodziców, określają ich "stara, stary, starzy". Powinni się
cieszyć z pełnej rodziny, a nie narzekają... Mam dzisiaj bardzo
melancholijny wieczór, a raczej noc. Jestem w liceum i zaniedbałam
naukę, muszę się otrząsnąć w końcu, bo mało zostało do matury, tzn. niby
2 lata, ale to zleci szybciej niżbym się spodziewała. Niedawno poszłam
do nowej szkoły, a już II semestr się zaczął. Zamulam, nie wiem o czym
pisać. Wstawię jakieś zdjęcie z mojego najlepszego czasu w życiu, bez
zmartwień, poważna miłostka, zawarcie silnych przyjaźni, wspaniały
koncert GD. Żyć, nie umierać.